Mały czerwony domek…
a w nim …Szwecja w moich myślach, zajmuje szczególne miejsce. Kiedyś mieszkałam tam przez więcej niż „parę chwil” i ciągnie mnie tam chyba częściej niż gdziekolwiek indziej. Jest jedno małe ale, zima a w zasadzie czas jej trwania. Wszystko poza tym jest piękne, czyste i zadbane. Prawie każdy domek jest jakby żywcem wyjęty z magazynu wnętrzarskiego, wypieszczony i wydmuchany. Wokół domów panuje idealny porządek a ludzie szanują siebie nawzajem, niezależnie od wieku, zawodu czy stanu posiadania. No cóż niewątpliwie mimo, ze upłynęło naprawdę wiele lat od ostatniego mojego pobytu w Szwecji to myślami wracam do niej i chyba już tak pozostanie. A może by się wybrać w podróż sentymentalną☺?
Little red house …and inside …
Sweden in my thoughts, has a special place. Once I lived there for more than a „few moments” and It attracts me probably more than anywhere else. There is one small “but”, winter and more precisely its duration. Everything else is beautiful, clean and neat. Almost every house is like taken from the interior design magazine, fondled, and cared. Around the house there is perfect order and the people respect each other, regardless of age, profession or possessions. Well certainly in spite of that fact many years have elapsed since my last stay in Sweden my thoughts go back to it and probably will remain so. Maybe the time comes to start a sentimental journey ? Zdjęcia kolejno: Kantaroo Tryman, Peter Carlsson, Ralf Turander, Per Magnus Persson i ponownie Peter Carlsson.